|
|
ŹRÓDŁA
/ KWIATY
/ Nr 2/2000
Niebieska askocenda
- rarytas wśród storczyków
Prezentowane w specjalistycznej
literaturze poświęconej storczykom kwiaty rodzaju Vanda fascynują swoim
wyglądem i obfitością na jednym pędzie. Aż rodzi się pragnienie
zdobycia takiej rośliny. Jednak, przy bliższym zapoznaniu się z cechami
wielu odmian tego storczyka okazuje się, że utrzymać go w warunkach
domowych nie jest łatwo. Na przeszkodzie stają ogromne rozmiary rośliny
(czasem osiąga 150 cm wysokości), to znów wysokie wymagania świetlne,
bez których spełnienia nie ujrzymy kwiatów. Wymagania te w połączeniu
z niedostępnością na polskim rynku sprawiają, że rodzaj Vanda bardzo
rzadko można spotkać w prywatnych kolekcjach. Kwiaty niektórych
odmian podziwiałam wyłącznie w ogrodach botanicznych. Dlatego wysiłki
hodowców poszły w kierunku uzyskania mieszańców, które zachowując
walory dekoracyjne kwiatów - ograniczałyby wyraźnie rozmiary roślin.
Postawiony cel
w znacznej mierze udało się osiągnąć poprzez krzyżowanie przedstawicieli
rodzajów Vanda i Ascocentrum. "Dzieckiem" tego mezaliansu jest
Ascocenda, która zachowując wielkość kwiatów pierwszego z rodziców
posiada niewielkie rozmiary właściwe dla Ascocentrum. Dodatkowym atutem
powstałej hybrydy jest znacznie częstsze kwitnienie w porównaniu z rodzicami,
w niektórych przypadkach nawet dwa, trzy razy w ciągu roku. Jedną
z takich krzyżówek, coraz popularniejszą i będącą w ciągłej
ofercie wiodących firm ogrodniczych, jest Ascocenda 'Princess Mikasa'.
Ma ona, w przeciwieństwie
do wielu innych askocend kwitnących w różnych odcieniach barwy
pomarańczowej, błyszczące, ciemnoniebieskie kwiaty. Niebieski kolor
jest dużą rzadkością wśród storczyków, tym większa moja satysfakcja
z posiadania tej askocendy. W ciągu dwóch lat kwitła już cztery
razy, wydając na wyrastającym z kątów liści krótkim, 15-centymetrowym
pędzie, pięć kwiatów o średnicy około 5-6 cm. Utrzymują się
one na roślinie przez mniej więcej miesiąc. Storczyk nie jest duży.
Łodyga pokryta bardzo gęsto osadzonymi naprzemianlegle liśćmi ma zaledwie
20 cm. W ciągu roku wyrastają dwa liście o długości kilkunastu
centymetrów. Rosną tak wolno, że odnosi się wrażenie, jakby roślina
zatrzymała się w rozwoju.
Miejsce uprawy,
jakie wybrałam dla swojej askocendy, wynika z naturalnych warunków
występowania jej rodziców w południowo-wschodniej Azji. Ustawiłam ją
bezpośrednio przy szybie okna o południowej wystawie, w miejscu,
gdzie najczęściej padają promienie słoneczne. Niezwykle ciekawe są warunki
uprawy tego storczyka. Naturalnie, można go uprawiać w typowym, przewiewnym
substracie dla epifitów, lecz nie jest to konieczne. Roślina znakomicie
się czuje i wybornie rośnie pozbawiona jakiegokolwiek podłoża!
Można powiedzieć,
że żyje powietrzem albo, parafrazując słowa kierowane do młodych, zakochanych
ludzi, "żyje miłością do istnienia". Nie ma w tym wiele przesady.
Roślinę umieszcza się w ażurowej doniczce bez jakiegokolwiek podłoża,
a tę w innej, nieco większej, ale już pozbawionej możliwości
wypłynięcia nadmiaru wody. Należy jedynie pilnować, aby korzenie nie
były zalewane wodą, a i to nie zawsze. W okresie intensywnej
wegetacji wiosną i latem do większej doniczki wlewa się silnie
rozcieńczony roztwór nawozu (ja stosuję wyłącznie naturalne) w takiej
ilości, aby końce korzeni pokryte były płynem, i pozostawia przez
kilka dni (tak jest, to nie pomyłka). Następnie należy usunąć płyn i pozwolić
roślinie całkowicie przeschnąć. Można również na wyrastające korzenie
powietrzne zakładać probówki z roztworem nawozu i pozostawić
je tam przez pewien czas. Obniżający się poziom wody w rurce stwarza
wrażenie, jakby roślina autentycznie piła.
Wydaje mi się, że
podstawowym źródłem sukcesu w uprawie askocendy jest zapewnienie
wysokiej wilgotności powietrza w miejscu uprawy. Problemem, z jakim
należy się uporać, jest także znalezienie miejsca, gdzie można kupić
ten storczyk. W Polsce nie jest dostępny, ale już za naszą zachodnią
granicą można go nabyć w specjalistycznych zakładach ogrodniczych,
czego zresztą wszystkim wytrwałym miłośnikom storczyków serdecznie życzę.
Anna Płaszyńska-Jaćkiewicz
Tekst
pochodzi z kwartalnika Kwiaty 2/2000 str. 9 i został
opublikowany za zgodą Redakcji.
|
|
|