|
|
ŹRÓDŁA
/ KWIATY
/ Nr
3/95
miltonia
Mam
w swoim mieszkaniu reprezentantkę południowoamerykańskiej flory. Jest
nią miltonia. Znakomicie rośnie i regularnie kwitnie nawet w nie najlepszych
warunkach, bo takie przecież panują w naszych betonowych blokach z wielkiej
płyty, standardowo ogrzewanych c.o. Nabyłem ją pod nazwą Miltonia
Lydia x Beethoven od jednego ze znanych łódzkich ogrodników. Wpadła
mi w oko podczas zwiedzania szklarni i po krótkich uzgodnieniach cenowych,
stała się moją własnością. Szczęśliwy lecz również pełen niepokoju w
obawie jak zniesie szok związany ze zmianą warunków uprawy (a był to
listopad - początek okresu grzewczego), ustawiłem swego nowego, zielonego
przyjaciela (raczej przyjaciółkę) na parapecie północnego okna w pokoju,
w którym kaloryfer jest praktycznie wyłączony cały rok. Słońce zagląda
tu dopiero od maja świecąc do sierpnia, i to jedynie przez skromną część
dnia. Doniczka stoi nad pojemnikiem wypełnionym wodą, dzięki czemu niezła
jest wilgotność powietrza wokół rośliny.
Moja miltonia rośnie
w typowym substracie dla epifitów, składającym się z mieszaniny korzeni
paproci, mchu torfowca, kory sosnowej, liści bukowych, tłucznia ceglanego,
węgla drzewnego i styropianu. Podlewam ją przegotowaną wodą regularnie
rano, co trzy, cztery dni. Dokarmiam rzadko, mocno rozcieńczonymi, ogólnie
dostępnymi nawozami oraz przefermentowaną gnojowicą. Tak pielęgnowana
przeze mnie miltonia wypuszcza w ciągu roku kilka nowych pseudobulw,
które po zakończeniu wzrostu wydają wspaniałe, aksamitne kwiaty. Są
one karminowe z uroczą ogromną warżką pełną białych plamek, kontrastujących
z ciemnym tłem płatków. Kwitnie przez cały rok. Mam nadzieję, że jej
zdjęcie uzupełni niedoskonały opis mojej rośliny.
Walorem miltonii
są również niewielkie jej rozmiary. Dorosły egzemplarz zajmuje tyle
miejsca, ile średniej wielkości zielistka. Gdy dodam jeszcze, że nie
jest atakowana przez szkodniki i choroby grzybowe, można ją uznać za
wręcz idealny storczyk do uprawy w mieszkaniu. Niestety brak jej na
polskim rynku.
Cóż więc mogę doradzić
potencjalnym amatorom miltonii? Jeżeli nie macie Państwo możliwości
dokonania zakupu w Austrii lub Niemczech, pozostaje zwiedzanie wystaw
kwiatowych i wizyty u rodzimych ogrodników - storczykarzy w nadziei
na spełnienie marzeń, czego z głębi serca wszystkim miłośnikom orchidei
życzę.
Tekst: Stefan
Jaćkiewicz
Tekst
pochodzi z kwartalnika Kwiaty 3/95 str. 25 i został opublikowany za
zgodą Redakcji.
|
|
|